ODBUDOWNIE PO RELACJI Z NARCYZEM – MOŻLIWE?

Odbudowanie po relacji z narcyzem nie jest niczym łatwym i często trwa całymi latami.
Cena, którą płacimy za taką relację nie dość, że jest potwornie wygórowana, to jeszcze najczęściej rozłożona na raty: czeka na spłatę w przyszłości…

Już samo to brzmi ponuro, a to tylko połowa.
Ta łatwiejsza: gdy z pełną odpowiedzialnością możemy powiedzieć, że owa relacja z osobowością narcystyczną już za nami.
Że to przeszłość.
I AMEN.

A co, gdy sprawa jest niezakończona?
Związek koluzyjny hula w najlepsze, przemocowa szefowa triumfuje co raz bardziej, a dzieci stają się (chcąc nie chcąc) kartą przetargową w rozgrywkach dorosłych?…

O pochwale uwalniania emocji głoszę bardzo często: ma ono ogromnie dużo sensu i przynosi niezwykłe profity. Pod jednym wszak warunkiem, a mianowicie takim, że bodziec, który je wywoływał, przestaje działać.
Póki bodziec działa, uwalnianie emocji jest jak wycieranie kurzu na placu budowy…

Wiem, czasem zostaje nam tylko to jedno: uwalniać i uwalniać, ile się da…
Ale czasem przychodzi moment, w którym należy się zastanowić: jak długo taka sytuacja jeszcze ma trwać bez zmiany?

Rzecz w tym, że w interesie osób z narcystycznym zaburzeniem osobowości jest siać ferment i stymulować środowisko (celem pozyskania energii – to oczywiste).
Innymi słowy nie jest w ich interesie zatrzymać bodźcowanie ofiary.
A to oznacza dla ofiar, że nie ma co liczyć na to, że bodziec przestanie działać i wreszcie będzie można zacząć sprzątanie pobojowiska…

Dopóki przebywa się w środowisku osób narcystycznych (choćby w liczbie: 1), dopóty uwalnianie emocji jest jak… już wiemy co.

Biologia, a za nią Biologia Totalna, jest tu bezwzględna i uczy jednego:
uwalnianie emocji może nastąpić dopiero wtedy, gdy człowiek poczuje się bezpiecznie i nic mu nie będzie tego bezpieczeństwa notorycznie zakłócać. A to można osiągnąć w jedyny możliwy sposób:
stawiając odpowiednio granice.

Często dla ofiar narcyzów (co dopiero psychopatów czy socjopatów!) jest to najtrudniejsza ale i najważniejsza lekcja w życiu.
Jej początek to nie ostateczne werbalne „STOP!” ofiary, na które od dawna czekają wszyscy kibice na trybunach (!), ale już samo przyjęcie do wiadomości, że takie zadanie w ogóle przed nią!
Samo zdanie sobie sprawy, że bez wyznaczenia zdrowych granic (i to jest chyba jedyny przypadek, w którym zgodzę się z terminologią: zdrowe ego, o ile jest coś takiego 😉 ) nie ma mowy o zdrowym życiu, zdrowym funkcjonowaniu społecznym i zdrowych relacjach międzyludzkich.
Od tego zaczyna się zmiana.
Od uświadomienia.

A o jakiej zmianie myśli podświadomie ofiara?
Czego pragnie najbardziej?
O co tak bardzo zabiega?

O odzyskanie własnej wartości.
O spokój serca.
I o wolność.
Innymi słowy: o przestrzeń na odbudowanie SIEBIE.

Czy może być coś wznioślejszego?
Czy może być większy przejaw miłości własnej?

I czy można zdobyć jakąkolwiek przestrzeń w przyrodzie bez uprzedniego wyznaczenia jej granic?…

Ile artykułów, książek czy blogów bym nie czytała, ilu podcastów bym na ten temat nie wysłuchała, wszyscy mówią jednym głosem o granicach w relacji z narcyzami.
Dlaczego więc ofiarom jest to tak ciężko usłyszeć?…
I czemu jest im tak trudno wdrożyć te nauki w życie?…

Często ko-narcyz (podobnie jak można kogoś nazwać ko-alkoholikiem, nazywam tu ofiarę narcyzów ko-narcyzami na potrzeby tego artykułu) sądzi, że zadbanie o własne granice wiąże się z odejściem od męża czy żony, zmianą pracy czy wręcz wyprowadzką z miasta lub nawet kraju.

Tymczasem nie wszystkie przypadki takiej ko-egzystencji z kwiatem narcyza w tle, będą tego wymagać. Niektóre, owszem tak, ale nie każdy.
Wbrew obiegowym opiniom znane są takie związki, w których wyraźne zaznaczenie granic, a potem konsekwentne ich utrzymywanie sprawiło, że relacja stawała się możliwa, łamane na poprawna.

Zaznaczyć jednak należy, że rzeczywiście nie każdorazowo można liczyć na taki fart i bywa, że prostszym i mniej kosztownym rozwiązaniem (nawet po czasie) jest rozstanie ze starym katem.

Mądry ten, kto umie to rozróżnić.
Mądry ten, kto czuje i wie, kiedy wybrać pierwszą, a kiedy drugą opcję.
Mądry ten, kto już jest na drodze do odbudowania siebie… DLA SIEBIE.

Odbudowanie po relacji z narcyzem nie jest niczym łatwym i często trwa całymi latami.
Mądry ten, kto to zaczął…

Z Miłością i Światłem ❤️

Magda Wdowiak