Twój koszyk jest obecnie pusty!
A CO, JEŚLI SĄ DWIE DATY URODZENIA?…
„Madziu, a co z ludźmi, którzy mają dwie daty – jedną prawdziwe narodzenie, a drugą wpisaną w papiery? Kiedyś zdarzały się takie przypadki, zwłaszcza na przełomie roku, albo czasy powojenne, jak ktoś chciał się odmłodzić Ale nie wziął pod uwagę, że na emeryturę będzie musiał dłużej pracować „
To bardzo dobre pytanie!
Odpowiedź z poziomu Biologii Totalnej (ale i nie tylko, bo również płynąca z nauk numerologii, astrologii czy innych pokrewnych systemów wiedzowych) jest taka: PRACUJEMY NA FAKTACH. Zawsze ale to zawsze najważniejsze w naszej pracy będą twarde dane, a to oznacza, że jeśli tylko znamy prawdziwą datę czyjegoś urodzenia, to w pierwszej kolejności pracujemy na tej dacie. Kwestia wpisów innych danych do papierów urzędowych jest dla nas wtedy drugorzędna…
Oczywiście, uznając nieprzypadkowość wszelkich kwestii życiowych, wiemy i mamy z tyłu głowy, że i druga data będzie coś wnosić do naszych odczytów, jednak nigdy poza kolejnością!
Kolejność jest stała i nie znosi sprzeciwu: Prawda zawsze wygrywa!
Oliwa sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa 😉
Jeśli wiemy, że babcia urodziła się 31 grudnia o godz. 23:55 (Sylwestrowa Dama 😉 ), lecz w dowodzie osobistym ma wpisane 1 stycznia, to do każdych obliczeń cykli komórkowych lub innych bierzemy datę grudniową – faktyczną, a nie styczniową.
Zupełnie czymś innym będzie dla nas sytuacja, kiedy ktoś nie zna swojej daty urodzenia i na przykład wie, że jego data w dowodzie osobistym jest tylko datą oficjalną, ale prawdziwej nie zna… Tak działo się często w czasie wojen czy zimą w małych wioskach, kiedy to wyjście do urzędu, by zarejestrować dziecko, graniczyło z cudem i z tego powodu było odkładane na później; niejednokrotnie to 'później’ liczone bywało nawet w miesiącach a nie tylko w dniach czy w tygodniach…
Wtedy za fakt uznajemy datę z urzędu cywilnego z ewentualnym uwzględnieniem informacji, jakie są nam znane np. dziadek urodził się zimą, a nie wiosną…
Dokładne obliczenie cykli komórkowych może się stać w takim przypadku niemożliwe, ale i tu mamy dla siebie wskazówkę do takich prac matematycznych: zawsze pomniejszamy wynik o odrobinę na tyle, by finalnie wziąć pod uwagę poprzednią porę roku.
W obu przypadkach druga – oficjalna i wpisana w dokumenty osobiste – data urodzenia także nie pozostaje bez znaczenia. Można ją odczytywać symbolicznie, szukać powiązań z datami w drzewie genealogicznym, czytać znaczenie w numerologii, tarologii czy BIO-TAROCIE.
Bo niby dlaczego ktoś wpisał do dziennika np. 1-szy a nie 2-gi?…
Olga Szwajgier – wybitna polska wokalistka i nauczycielka śpiewu, bardzo utalentowana muzyk z nadzwyczajną i rzadko spotykaną skalą głosu, a przy tym niezwykle radosna i pogodna trenerka warsztatów uwalniania głosu (w których miałam niewątpliwy zaszczyt i przyjemność uczestniczyć) opowiadała nam podczas zajęć, że w dowodzie osobistym ma wpisaną datę urodzenia 13 stycznia, ale Ona wie, że urodziła się w Trzech Króli. Matka Olgi Szwajgier była już pod koniec ciąży, kiedy wszedł żołnierz i do Ojca wymierzył z karabinu… Gdyby nie pielęgniarka, która go zatrzymała w połowie ruchu, wskazując na brzuch Ciężarnej, prawdopodobnie świat nigdy nie ujrzałby nadzwyczajnego talentu muzycznego.
„- Jak Ci na imię?” – spytał Ojciec pielęgniarki.
„- Olga” – odpowiedziała…
Praca na drzewie rodowym jest pracą wyjątkowo wymagającą.
Uwzględnia ona wiele aspektów z naszego codziennego życia, wśród których kwestie związane z liczbami są jednymi z najbardziej precyzyjnych i łatwych do namierzenia jako rzetelne lub nierzetelne.
Jeśli w przeszłości u któregoś z przodków nie udało się dokładnie określić daty narodzin czy śmierci,
zawarcia małżeństwa lub rozwodu, pójścia do wojska, wyprowadzki z domu albo z kraju, z reguły skutkuje to pewną mgłą tajemnicy, która ciąży potem na takim rodzie, sprawiając, że potomstwo przez całe pokolenia zachodzi w głowę, by wyjaśnić choć trochę nieznaną sytuację.
Można też jednak podejść do tego inaczej, z pokorą uznając, że jeśli pewne dane są przed nami zakryte, to może to nie bez powodu i w ostatecznym rozrachunku dla naszej korzyści?…
Kwestii owianych tajemnicą jest w naszych rodach bowiem dużo więcej (choćby nadanych nam imion po znajomych osobach – jak na załączonym przed chwilą obrazie, kochankach w sąsiedztwie, dzieci na boku, malwersacjach finansowych, bankructwach lub nieuczciwych wygranych itd.) i gdyby tylko przyszło nam poznać je wszystkie po kolei, moglibyśmy tego po prostu nie udźwignąć?…
MOŻE TO DOBRZE, GDY CZASEM O CZYMŚ NIE WIEMY, BO OZNACZA TO, ŻE RÓD SOBIE SAM Z TYM PORADZIŁ I NIE POTRZEBUJE NAS ANGAŻOWAĆ W SWOJE SPRAWY ZBYT MOCNO, DAJĄC TYM SAMYM PRAWO DO WŁASNEGO ŻYCIA W WOLNOŚCI I BEZ ZBĘDNYCH OBCIĄŻEŃ?..
Pozdrawiam Was ciepło, Kochani,
szykując się w tym nastroju na wieczorny seans kolejnego sezonu „Innej Ja”, który dziś zaczyna swój bieg…
Kto ogląda ze mną? 😉
Z Miłością i Światłem ❤️
Magda Wdowiak