Twój koszyk jest obecnie pusty!
PIENIĄDZE W ŚWIETLE BIOLOGII TOTALNEJ
Mało kto sobie zdaje na co dzień sprawę z tego, że przypływy i odpływy gotówki nie są nigdy przypadkowe a łatwość do zarabiania czy oszczędzania pieniędzy pozostaje bardzo mocno powiązana z przekazem rodowym, jaki otrzymujemy w pakiecie wraz z życiem. Warto, by każdy, kto kiedykolwiek doświadczył kłopotów finansowych (zwłaszcza jeśli są one powtarzalne lub na większą skalę) odnalazł program, w którym funkcjonuje i tym samym raz na zawsze uwolnił się od problemów związanych z pieniędzmi. Czy to w ogóle możliwe?! Jak zatem dotrzeć do rodzinnych programów i móc je zdekodować?
Spieszy nam tu z pomocą Biologia Totalna – metoda, która choć podstawowo zajmuje się pracą z dolegliwościami ciała, ma również swoje odpowiedzi na pytania stawiane w związku z ekonomią domowego budżetu…
Zacznijmy od tego, że pieniądze w przyrodzie w ogóle nie występują.
Zostały one wymyślone i wytworzone przez człowieka jako równowartość pewnych jakości potrzebnych nam do życia. W odniesieniu do świata pierwotnego, z którego się wywodzimy, powiemy więcej: potrzebnych nam do przeżycia. Stanowią więc one ekwiwalent kęsa: czegoś, co umożliwi człowiekowi dalsze przetrwanie oraz zapewni bezpieczeństwo i ciągłość linii genetycznej. Każde bogactwo finansowe ma swój początek w drożnym przepływie gotówki. Wszystko zaczyna się od uzyskania tzw. płynności finansowej a zatem od tego, by zarabiany pieniądz mógł swobodnie przychodzić i być wydawany na bieżące potrzeby. Z chwilą przypływu nadmiaru grosza można zacząć oszczędzać na przyszłość, tworząc rezerwy finansowe w różnych postaciach. Zboże, które nie było zjedzone przez rodzinę zimą, wiosną mogło być z powrotem wysiane w polu i przynieść kolejne dochody na następny rok. W ten sposób budowano stopniowo bezpieczeństwo a potem swobodę finansową. Budowano, o ile pozwoliły na to okoliczności, bo cóż na przykład powiedzieć o rodzinach, którym sielankowe życie przerwała wojna?
Potomkowie tak straumatyzowanych osób to potem często ludzie, którzy z zasady będą wszystko gromadzić. Kieruje nimi imperatyw robienia zapasów, słoików na zimę, zbieractwa i kolekcjonerstwa wszelkiego rodzaju. Ich domy są pełne 'przydasiów’ na wszelki wypadek: starej odzieży, skrawków niewykorzystanych materiałów, chemii domowej, gwoździ w piwnicy itd. Niczego nie można tam wyrzucić, bo widmo kolejnego głodu dominuje w tej zbiorowej, rodzinnej podświadomości. Lęk przed biedą i ponownym brakiem (czegokolwiek) nakazuje im zatrzymać wszystko, co materialne. Na pierwszy rzut oka rządzi się to swoją logiką, ale gdy zajrzy się pod powierzchnię, to widać, że nie są to czyste intencje, a jedynie dramatyczne wspomnienie niedostatku, które jako przestroga staje się głównym motorem napędowym operacji. Kłopot w tym, że taka motywacja nie sprzyja przypływom finansowym i nie pozwala ustawić biznesu na neutralnym gruncie, a jeśli czasem się komuś z początku poszczęści, to potem szybko to traci. W przyrodzie lęk nigdy nie jest dobrą motywacją do działania, chyba że do samoobrony. Z definicji lęki i strachy hamują nas przed czymś niebezpiecznym, a więc i w tym przypadku nie pozwolą nam się rozwijać. To tak, jakby na górze ktoś wiedział, czym się kierujemy w decyzjach i mówił do nas: póki nie uwolnisz pamięci cierpienia głodu i biedy swych przodków, musisz lojalnie współcierpieć na ich pamiątkę. Jak więc swobodnie zarabiać w takim stanie?
Młoda kobieta skarży się na wieczny brak pieniędzy. Zarówno ona jak i jej matka nie potrafiły zaoszczędzić choć złotówki, a w rodzinie nigdy nie było żadnej rezerwy nawet na tzw. 'czarną godzinę’. Kobieta buduje swoją rzeczywistość w poczuciu ciągłego braku bezpieczeństwa i lęków o przeżycie. Rozmawiamy. Opowiada mi swoją historię rodzinną o tym, jak to jej bogatego pradziadka zamordowano na tle rabunkowym, a krótko potem prababcia odeszła z żalu w ślady męża. Czwórka dzieci została sama, a opiekę przejął najstarszy z braci, ale też nie na długo, bo chwilę potem skradł cały majątek i wyjechał z kraju, zostawiając młodsze rodzeństwo na pastwę losu. Najmłodsza z rodzeństwa to babcia mojej Klientki. Przeklęła wtedy swojego brata na zawsze za to, co zrobił i poszła pracować na służbie u dobrych ludzi. O jej najstarszym niegodziwym bracie wiemy tylko tyle, że zmarł potem w strasznej biedzie i głodzie na obczyźnie. Ona dała początek życia swojej linii rodowej, ale wiemy już, że nie bez obciążeń… Przekaz rodowy głosił bowiem: Uważaj! Tam, gdzie są pieniądze, są też i problemy. Może dojść do mordu, rabunku czy sprzeniewierzenia się w rodzinie a potem jej rozłamu. Gdyby nie było tych pieniędzy, nie byłoby kłopotów! Wnuczka to podświadomie przejęła. Stojąc w rodowej lojalności wobec swoich przodków 'uznała’, że zrobi wszystko, aby do takiego cierpienia ponownie nie dopuścić. W trakcie naszej sesji zrozumiała, że ta nieuświadomiona lojalność może doprowadzić ją do skrajnej nędzy, a to na pewno nie jest to, o co prosiliby ją przodkowie…
W tym przypadku widzimy, że problemem stał się nadmiar pieniędzy, a nie ich brak. Choć wydawałoby się, że główne problemy finansowe są związane z niedostatkiem, to nie zawsze tak jest. Niby mamy powiedzenie, że od przybytku głowa nie boli, ale to nie do końca jest prawda. Realia życiowe pokazują, że nadmiar waluty może przynieść cierpienie tak samo jak i jej niedobory. Jeśli ktoś w swojej codzienności obserwuje jakiekolwiek trudności ekonomiczne, dobrze, żeby przyjrzał się ich przyczynie. Na pewno jest jakiś punkt czasowy, od którego się wszystko zaczęło! Co się wtedy wydarzyło?…
Mężczyzna po 40-ce. Zgłasza się na konsultację, bo jego sprawa sądowa o oszustwo finansowe po raz kolejny odsuwa się w czasie. Powierzył jakiejś firmie pieniądze na inwestycje, a ta go wykorzystała i choć wygrana jest prawie pewna, sprawa ciągnie się już drugi rok. Skąd pochodził ten kapitał? Od ojca – został mu powierzony do pomnożenia. Teraz mój Klient boi się przyznać ojcu do straty. Jeden konflikt napędza kolejne wtórne… A skąd ojciec miał te pieniądze? W spadku po swoim zmarłym bracie. Niby wszystko w porządku, jednak – jak się zaraz okaże – brat zmarł po ciężkim pobiciu… Czy ten akt został oprawcom wybaczony? Na ten moment jeszcze nie. Dlatego sprawa utyka w sądzie. Pole informacyjne nawołuje: Zobacz, co tu się wydarzyło? Co leży na przedłużeniu tej historii? Czy na pewno chcesz brać w tym udział?…
Pieniądz obiegowy nigdy nie niesie neutralnej informacji. Skądś pochodzi, w jakiś sposób został zarobiony lub zdobyty i na konkretne cele przeznaczony. Jest obarczony jakąś energią i o tym do nas przemawia. To wszystko ma ogromne znaczenie w kontekście pracy z problemami finansowymi i dobrze jest wtedy przyjrzeć się losom pieniądza w rodzinie oraz swojej pozycji na budżetowej mapie własnej genealogii. Wszelkie straty majątku, domostwa, oszczędności czy innych wartościowych przedmiotów stają się źródłem ludzkiego cierpienia, które – jeśli nieuwolnione – spływa z pokolenia na pokolenie ku przestrodze dla potomnych.
Dlatego jeśli ktoś z nas znalazł się w trudnej sytuacji finansowej i ma problemy z kredytami, pożyczkami, długami czy dłużnikami, niech obejrzy się wstecz i nawiąże do rodzinnych opowieści. Niech poszuka, czy w rodzie miały miejsca powodzie, zalania gospodarstw lub roli, pożary albo inne klęski żywiołowe (czy doszło wyłącznie do straty majątku czy także i życia?). Być może przodkowie zostali wygnani przez okupantów w czasie wojny i skazani na przymusową emigrację? Dobrze przyjrzeć się, czy nie było żadnego bankructwa, hazardu, zakładów, prostytucji, kradzieży lub innych oszustw zarówno w jedną jak i w drugą stronę. To naturalne, że ludzkim odruchem będzie bronić własnego dziadka czy prababkę, jednak prawda nam pokazuje, że często nasi pradziadowie nie byli tak święci, jak przekaz o tym głosi. Starajmy się tego dowiadywać, ale nie oceniać. Nikt z nas nie żył w ówczesnej rzeczywistości i osąd tamtych ludzkich zachowań niczego do sprawy nie wnosi poza dumą czy poczuciem krzywdy. Lub innych emocji, które podtrzymują w nas potem pamięć o starych dziejach i sprawiają, że nie możemy ruszyć do przodu z naszym własnym życiem. Neutralność w poszukiwaniach rodzinnych legend pozwoli nam poczuć własne emocje związane z daną sytuacją i wniesie większą łatwość w późniejszym ich uwolnieniu. Mówimy wtedy o pełnym odkodowaniu problemu, a to daje nam wolność wyboru i stawia przyszłość w zupełnie nowym świetle!
Co jeszcze mogło stać się późniejszą przyczyną finansowego ubóstwa?
Na przykład zdrady. Choć pozornie nie mają one nic wspólnego z sytuacją materialną w rodzinie, należy sprawdzić gdzie szły pieniądze z domowego budżetu. Jeśli ojciec kupował kochance prezenty a rodzina cierpiała biedę, to oczywistym jest, że w odpowiedzi na ten konflikt z przeszłości, dziś nie może pojawić się dostatek finansowy. Pieniądze i seks to zgodna para. Jeśli z seksem związane są nieczyste pieniądze lub jakaś tajemnica, tworzy to tabu, które w polu rodzinnym nasiąka negatywnymi emocjami i trąca potem ich wonią, która snuje się przez dekady i truje wszystkich w całym systemie.
Odosobnienia – to kolejne przykłady do rozważenia: więzienia, klasztory, szpitale z pobytem zamkniętym itd. Jeśli w minionych latach przodek (ksiądz, mnich, zakonnik) nie dotrzymał ślubów ubóstwa, to klanowa solidarność z nim może nakazywać nam życie w nędzy. Bądź wzbudzać poczucie winy z powodu posiadania pieniędzy, co również nie sprzyja ich gromadzeniu. Jeśli zaś babka trafiła do aresztu za malwersacje finansowe, mózg może uznać, że lepiej już nie mieć waluty przy sobie niż ją mieć, prawda? Matka, zamknięta w zakładzie psychiatrycznym, niesamodzielna i niezarabiająca na siebie ani na rodzinę – to kolejny przykład biedy z życia wzięty; biedy, której pamięć może nieść się nawet przez kilka pokoleń. Należy jeszcze zwrócić uwagę na wszelką niesprawiedliwość lub nadużycia, które mogły dotyczyć podziałów majątku: w takich sytuacjach jest zasadą, że obie strony będą się źle z tym faktem czuły i choć z pozoru wydawać by się mogło, że ten, który otrzymał więcej, jest wygrany, to historia pokazuje, że cierpienie rozkłada się równo po obu stronach szali.
Również utraty cennych symboli czy pamiątek mogą stać się źródłem męki rodzinnej. Dla przykładu obrączka czy pierścionek zaręczynowy skradziony podczas rabunku lub zgubiony w nieznanych okolicznościach…Każdy z nas z pewnością odnajdzie własne niepowtarzalne odniesienia do rodowych losów. Ich uświadomienie rzuca snop światła na ciemną plamę w historii i pozwala na pełne uzdrowienie krążącej w klanie informacji.
Innym aspektem pracy z zasobami majątkowymi są przekonania, których nabieramy pod wpływem
dramatycznych wydarzeń lub które odziedziczamy po swoich przodkach w sposób nieświadomy, oczywiście.
Jeśli dziadek był przymuszany do ciężkich robót w obozach pracy czy gdzieś podczas zsyłki i nic z tego nie miał, mogło się zrodzić powszechne przekonanie o nieopłacalności pracy jako takiej. To po co pracować, skoro i tak nic z tego nie będę miał? Już nigdy więcej nie pozwolę innym na sobie zarabiać! Co może wpłynąć na dalsze bezrobocie bądź częste zmiany pracy w następnych pokoleniach. Lub – jeśli doświadczenie protoplasty było na tyle dobre, że pozwoliło na przetrwanie – przekonanie może być z pozoru pozytywne np.: Ciężką pracą ludzie się bogacą. Tylko ciężko pracując, można coś osiągnąć… Staje się to jednak nie lada pułapką dla ludzi, którzy potem nie mogą znaleźć efektów swojej ciężkiej pracy. Lub jeśli pracują z pasją a wszystko przychodzi im lekko, łatwo i przyjemnie, mogą mieć problemy finansowe, gdyż podświadomie cały czas projektują swoje poczucie winy, że nie pracują wystarczająco ciężko. Podprogowa solidarność względem dziadka będzie trzymać program na bardzo silnych lejcach…
Czego więc szukamy w Biologii Totalnej, gdy klient zgłasza podobne problemy?
Emocji, które nieuwolnione hamują przepływ energii i nie pozwalają na realizację pełnego potencjału. Najczęściej są to lęki, poczucie zagrożenia lub braku bezpieczeństwa, poczucie winy i wstyd z powodu braku pieniędzy albo ich posiadania czy brak zaufania do ludzi i do losu. No bo jak tu zaufać komuś po tym, kiedy nas wykiwał najbliższy przyjaciel? Jak można ufać państwu, które okrada ludzi? Jak ufać Bogu, który tak surowo karze? Wszystko to w czasie rozmowy wydaje się być bardzo prawdziwe i odczuwalne przez klientów niemal namacalnie. Lecz prawda jest taka, że po uwolnieniu żalu, urazy, gniewu czy innej zgryzoty do ludzi, którzy wcześniej kogoś oszukali, zdradzili, rozczarowali lub zawiedli, okazuje się, że możemy stać się wolni i spokojni. Nie czuć złości ani lęku, a wejść w odwagę i tworzyć nowe, lepsze przekonania na swój temat. To podnosi nasze wibracje i pozwala na swobodną samorealizację w przestrzeni, także i finansową. Kluczowym elementem w tym procesie staje się najczęściej moment przebaczenia, gdy z wolnego wyboru i świadomej deklaracji decydujemy się uwolnić zarówno kata jak i ofiarę danej sprawy. Kiedy możliwe staje się wybaczenie i odpuszczenie, zyskujemy dostęp do czystej radości oraz do cieszenia się życiem w obfitości, przepływie i równowadze. Do czego gorąco zachęcam i czego z serca życzę.