JAK OCZYSZCZANIE ORGANIZMU WPŁYWA NA KONDYCJĘ PRACY UMYSŁOWEJ

Na wiosnę w ogrodach przeprowadza się tzw. „wiosenne porządki”. Informatycy w swoich komputerach regularnie puszczają defragmentację dysku. W każdym większym sklepie na całym świcie od czasu do czasu następuje poważny remanent. A jak to jest z ludzkim organizmem? Czy my także czasem nie powinniśmy przeprowadzić małego remanentu, defragmentacji dysku czy „wiosennych porządków”?

Kiedy wiosną błyskają pierwsze promienie Słońca, wstępują w nas nowe siły i prawie każdy odczuwa nieodpartą potrzebę porządkowania: szafy, mieszkań, ogrodów… Widać to zwłaszcza w ogrodach, bo tam wszyscy czekają na kwitnienie kwiatów, na strzelające młode pąki, na zieleniejące liście. Ale zanim to następuje zwykle trzeba się zająć wszystkim tym, co pachnących bukietów w niczym jeszcze nie przypomina. Sprzątamy zaplecze narzędziowe, grabimy stare liście, przekopujemy ziemię, usuwamy chwasty, często mnóstwo takich, o których istnieniu nawet nie mieliśmy pojęcia! Dopiero, kiedy wychylą się spod ziemi, jak by powstawały znikąd, zdajemy sobie sprawę z tego, że właściwie były tam cały czas. Tyle, że ukrytych pod ziemią nikt nie widział.

Nasz umysł jest jak ogród.

Ogród o wielkim potencjale, który może rozkwitnąć w każdej chwili, kiedy zasilimy go energią, powyrywamy chwasty i zasiejemy dobre ziarno. Po co to jednak robić? I Czy warto?

Od tego, jak pracuje ludzki umysł zależy nie tylko wydajność naszej nauki, jak to się w pierwszej chwili może kojarzyć. Praca umysłowa to także praca naszej pamięci, nasza twórczość i kreatywność, zdolność do koncentracji, łatwiejszy i głębszy sen, sztuka radzenia sobie ze stresem i ciągłym napięciem nerwowym. To także nasza wrażliwość i empatia, pokład powstawania wszystkich ludzkich emocji i uczuć, miejsce gdzie rodzi się harmonia, niektórzy mówią nawet: gdzie spotyka się dusza i ciało.

Nikt nie wie, gdzie tak naprawdę mieszka ludzki umysł i czy szukać należy go tylko w mózgu czy też we wszystkich komórkach nerwowych ludzkiego organizmu. Jedno wiadomo na pewno: praca ludzkiego umysłu jest ściśle związana z kondycją fizyczną ciała człowieka. Jeśli ciało niedomaga – umysł powoli sztywnieje. Kiedy ciało jest zanieczyszczone i obciążone toksynami – wpływa to bezpośrednio na kondycję psychiki człowieka.

Dlatego tak ważnym jest, by pamiętać o oczyszczaniu ciała z wszelkich toksyn, nie tylko by poprawić naszą kondycję fizyczną, ale i psychiczną! Co jest takimi chwastami dla naszego umysłu?

Toksyny. W szerokim tego słowa pojęciu.

Tak wiele mówi się o detoksykacji całego organizmu: znane są specjalne kuracje oczyszczające wątrobę, nerki, krew i limfę, o skórze nie wspominając. Księgarnie pękają w szwach od książek związanych z oczyszczaniem, dietą i ogólnie pojętym zdrowym stylem życia. Z porad doktora Michała Tombaka dowiadujemy się, że już nawet samym kefirem lub oliwą z sokiem cytrynowym można oczyścić wątrobę i woreczek żółciowy z kamieni i zalegających złogów cholesterolu. Praktycznie dla każdego niemal narządu wewnętrznego znajdzie się odpowiednia, oczyszczająca kuracja dietetyczna. Dużo pisze się o tym w gazetach, mówi w programach radiowych czy TV, porusza na forum w Internecie. Mało gdzie natomiast można znaleźć informacje o tym, że
nasz mózg również potrzebuje oczyszczania.

W naszym mózgu także odkładają się toksyny. Niektóre z nich to tzw. neurotoksyny, o wysokim powinowactwie do komórek nerwowych, jak np. toksyny różnych gatunków bakterii z rodzaju Borrelia. Inne to krążące we krwi, ogólnoustrojowe metabolity i związki chemiczne, wchłaniane z pożywienia bądź z zanieczyszczonej wody czy powietrza, z którymi żywy organizm nie zawsze sobie radzi… Docierające z krwią, osiadają w neuronach, obciążając ośrodki zarówno centralnego, obwodowego jak i wegetatywnego układu nerwowego, tym samym spowalniając pracę całego mózgu.

Często w przypadkowy sposób trafiają tam, skąd nie mamy żadnej szansy się ich pozbyć. „- Wielu toksyn z naszego mózgu nie możemy usunąć, stosując jedynie samą dietę czy ogólną kurację oczyszczającą.” – mówi Pani Elżbieta Januszewska z Instytutu Medycyny Holistycznej VEGA MEDICA w Warszawie. „- Z reguły zatoksyczenie mózgu wymaga terapii kierowanej i kontrolowanej. Na szczęście znane są już sposoby medycyny niekonwencjonalnej, które to umożliwiają, w tym np. Medycyna Detoksykacyjna czy Metoda Biorezonansu”.

Alfabet detoksykacji

Podstawą Medycyny Detoksykacyjnej jest założenie, że przyczyną wszystkich schorzeń cywilizacyjnych są toksyny. „Jeżeli pozbędziemy się toksyn, a tkanki nie są uszkodzone bezpowrotnie, organizm uleczy się sam. Idea ta jest bardzo prosta, ale jej zasięg jest ogromny.” – czytamy na oficjalnej stronie internetowej metody dr’a Josefa Jonase’a. A uniwersalność tej metody polega na tym, że znajduje ona sposoby na kierowaną i w pełni kontrolowaną detoksykację mózgu niezależnie od rodzaju toksyn i przyczyny ich powstawania. Metodą tą można wyleczyć osoby zatrute toksynami pochodzącymi nie tylko z pożywienia, z powietrza czy z wody, ale także metabolity pasożytów wewnętrznych.

Dlaczego tak powszechnie, na widok dziecka-wiercipięty, słychać: „Ty to jakbyś miał owsiki!”? Udowodnione naukowo jest, że toksyny wydzielane przez pasożyty do organizmu człowieka wpływają na pracę naszego mózgu. A jeśli nie usuwane od lat, gromadzą się w komórkach nerwowych i zakłócają ich prawidłowe działanie.

Drożdżaki z rodzaju Candida, które na stałe bytują w naszym jelicie cienkim, na co dzień pomagają nam metabolizować związki ołowiu i w ten sposób usuwać go z naszego organizmu. Niestety w swojej patologicznej formie, zaczynają one metabolizować cukry proste w alkohol, który docierając do mózgu przyczynia się do powstania uzależnienia naszego organizmu od słodyczy…

W swojej pracy trenerskiej niejednokrotnie spotkałam się w szkole z przypadkami tzw. nadpobudliwych dzieci, które cierpiały na nieleczoną od lat robaczycę. To powodowało nerwowość, kłopoty z koncentracją, agresję, czasem nawet moczenie nocne, co w konsekwencji pociągało za sobą kaskadę problemów psychicznych i społecznych u tych dzieci. Trzytygodniowa terapia odrobaczająca działała cuda! A to głównie za sprawą oczyszczenia całego organizmu, w tym również i mózgu.

Znam także przykłady osób dorosłych, wśród przyjaciół powszechnie uznawanych za łakomczuchów, które po terapii kierowanej przeciwko kandydozie, potrafiły bez problemów skończyć ze starym „nałogiem”. I nie są to odosobnione przypadki. Oczyszczenie mózgu z toksyn pozwala na nowo odetchnąć pełną piersią. I zacząć myśleć inaczej!

Jesteś tym, o czym myślisz

Toksyny zatruwające umysł człowieka to także te, powstające w wyniku naszego negatywnego myślenia. Odkąd dr Emoto jako pierwszy pokazał światu, że myśl człowieka może się materializować, a jego zdjęcia kryształów wody obiegły całą kulę ziemską, nikt z grona poważnych naukowców nie odważy się podważyć teorii: myśli w ludzkiej głowie materializują się w postaci związków chemicznych. Tak jak pozytywne myślenie sprawia powstawanie konkretnych związków biochemicznych w naszym mózgu, tak i negatywne myślenie podobnie. Myśląc źle o sobie czy o czymkolwiek innym, w naszych półkulach mózgowych pojawiają się tysiące cząsteczek chemicznych, które natychmiast wchodzą w reakcje z obecnymi wcześniej w neuronach innymi cząsteczkami, co w konsekwencji pociąga za sobą lawinę reakcji całej naszej psychiki i samo nakręcającą się spiralę coraz gorszego samopoczucia. Na przestrzeni lat ten proces się napędza i stąd jego tendencja do wzmacniania wraz z upływem czasu. Następuje nieświadome zawężenie postrzegania i myślenia, a w głowie powstaje coraz więcej szkodliwych toksyn.

Zatrzymanie tej lawiny wymaga od nas świadomej pracy i wysiłku umysłu, które biegną w kierunku twórczego produkowania myśli pozytywnych. I często nie jest to proste, choć na szczęście zawsze możliwe. Ważne, by z myślenia pozytywnego zrobić nawyk! Dlaczego nie wzbudzać w sobie na co dzień radości, nadziei, wiary i optymizmu? Zasiać dobrego ziarna? Dlaczegóż nie pomóc sobie i swojej kondycji psychofizycznej produkując dobre myśli, ciepłe życzenia i życzliwość? I czemuż by nie wysłać tego trochę do świata?

Co wysyłasz – wróci do ciebie.

To reguła bezwzględnie panująca na Ziemi. Wystarczy uśmiechnąć się do kogoś na ulicy, by się o tym całkowicie przekonać.

No a co wtedy, kiedy już jest nam tak całkiem źle i wszystko wydaje się być w czarnych kolorach? Jak sobie pomóc i przerwać to złe samopoczucie, w dodatku obarczone świadomością, że im dłużej trwa, tym więcej szkodliwych substancji tworzy się w naszym organizmie?

Wymaga to bycia z samym sobą szczerym i uzmysłowienia sobie własnych emocji, przeżyć czy skłonności. Kiedy zdajemy sobie sprawę ze swych cech charakteru, emocji i zachowań, jesteśmy już w połowie drogi do osiągnięcia stanu psychicznej równowagi. Możemy wtedy świadomie wprowadzać zmiany i pracować nad rozwojem osobowości. A także skorzystać z pomocy Terapii Kwiatowej

Wg brytyjskiego lekarza Edwarda Bacha zanieczyszczenia organizmu wynikające z negatywnego wpływu stresu czy emocji na nasz mózg traktowane są równie poważnie jak zatrucia związane z obecnością w naszym organizmie metali ciężkich! Obciążenia w emocjach często blokują pewne obszary w mózgu, co kolei obarcza cały organizm i obniża sprawność naszej pracy umysłowej. Dopiero harmonizacja w emocjach sprawia, że na polu fizycznym również obserwowana jest poprawa. W Terapii Kwiatowej dokładne rozpoznanie swojego samopoczucia jest kluczem do wybrania właściwej esencji lub do stworzenia odpowiedniej mieszanki ekstraktów roślinnych w celu przywracania równowagi emocjonalnej i lepszego radzenia sobie z wyzwaniami dnia codziennego.

Dobroczynny sen

Wiele jeszcze innych metod medycyny naturalnej zasługuje na uwagę w kontekście detoksykacji, włączając akupunkturę, akupresurę czy całą gamę różnych masaży ciała. Jednak – choć wszystkie one pomocne i dają widoczne rezultaty – żadna z nich nie zastąpi terapii najstarszej na świecie: głębokiego snu nocnego. Jak twierdzą amerykańscy naukowcy z Brown University jego główną rolą jest oczyszczanie hipokampa (część anatomiczna mózgu), pełniącego funkcję podręcznego notatnika pamięci, by nie był zbyt przepełniony zbędnymi informacjami. Prawdopodobnie właśnie wtedy następuje ostateczne uwolnienie mózgu z niepotrzebnych zapisów i traumatycznych przeżyć. Możnaby uznać, że choć sam sen może jeszcze nie jest wszystkim, to wszystkie terapie bez prawidłowego snu – są niczym!

Czyżby więc mogło być tak, że podczas nocy nasz mądry mózg sam uruchamia „defragmentację dysku”? Że nie czeka na sygnał z naszej strony, tylko sam steruje procesem detoksykacyjnego odciążania i uwalniania?

A jeśli tak jest naprawdę, to czy nie warto świadomie mu pomóc i czasem dokonać „wiosennych porządków”? Gdyby tak powyrywać chwasty z ogrodu umysłu; usunąć, co niepotrzebne a zasiać Dobre Ziarno: moc pozytywnych myśli?