KILKA SŁÓW DO OSÓB ADOPTOWANYCH I TYCH, KTÓRE NIE ZNAJĄ SWOJEJ HISTORII…

Tak, możesz mieć teraz poczucie nierówności czy niesprawiedliwości, że nie wiesz tyle samo, co inni. Że nie dane Ci było poznać losów swojej rodziny z tego czy z innego powodu.
Masz pełne prawo czuć teraz bezradność lub frustrację…
Postaram Ci się w tym pomóc jak najlepiej ❤
Po pierwsze zacznijmy od tego, by uwolnić wszystkie emocje, które Ci towarzyszą w tym stanie 'niewiedzy’.
Masz wiele sposobów na to, by to zrobić.
Poczuj, kiedy to nastąpi i idź o krok dalej.
Teraz odpowiedz sobie na pytanie: czy na pewno nie wiem zupełnie nic o sobie i o swojej rodzinie?
Od razu Ci powiem, że takich osób jest na świecie bardzo, bardzo mało.
Z reguły ludzie jednak 'coś’ wiedzą. Dysponują jakimś przekazem, dokumentami, wspomnieniami.
Na czym wybierasz skupić swoją uwagę?
Na tym, czego nie wiesz?
Czy na tym, co wiesz?
Brawo!
Już czujesz, w którą stronę idziemy!
Teraz zaczniemy bazować na tym, CO WIESZ, zamiast dawać znaczenie temu, czego nie wiesz. Ok?
Słowo ma moc.
Powtarzane wielokrotnie utwierdza Cię w Twoich przekonaniach.
Jak by to było je teraz móc zmienić?
Jak by to było nagle odkryć, że wiesz więcej, niż sądziłaś/eś?
Jak by to było, gdyby teraz przypomniało Ci się kolejne wspomnienie?
Czujesz tą lekkość, gdy pozwalasz sobie to czuć? Jak by to było?
Pamiętasz?: energia płynie w ślad za uwagą.
Dokąd teraz pokierujesz swoją uwagę?
Posłuchaj:
Twoje ciało pamięta wszystko. Ma zapis wszelkich informacji z Twojego życia oraz z życia Twojego rodu.
Nawet gdybyś nie wiedział(a) o sobie totalnie nic – masz serce i tkanki, które pamiętają.
Jedyne, czego potrzebujesz do uzdrowienia, to móc od nich pozyskać te dane.
Jeśli będziesz napierać umysłem i podnosić wartość wiedzy intelektualnej, możesz zgubić wszystko to, co przypływa do Ciebie po cichu w polu serca.
Dlatego proponuję Ci: odpuść presję mentalną i przestaw się na czucie.
Stawiaj sobie wszystkie po kolei pytania, jak byś to robił(a) w urzędzie stanu cywilnego, u proboszcza w parafii czy u babci przy piecu kaflowym.
A potem czuj.
Wczuwaj się w cało i odruchy serca.
Ono podpowie Ci czystą Prawdę.
Zapytaj siebie: czy matka chciała mnie oddać?
Czy była do tego zmuszona?
Co czujesz, kiedy tak siebie zapytujesz?…
Obserwuj wszystkie swoje reakcje.
Może zbiera Ci się na płacz, bo już 'wiesz’?
Wiesz?
Widzisz, że możesz w ten sposób 'wiedzieć’?
Zrozumiałaś/eś?
Dlaczego – my ludzie – nadajemy wyższość wiedzy intelektualnej względem informacjom z pola serca, podczas gdy to ono nigdy nie kłamie w przeciwieństwie do umysłu?
Ot, zagadka…
Stawiaj sobie kolejne pytania i czekaj cierpliwie na odpowiedź.
Ona przyjdzie.
W lekkim powiewie, pamiętasz?
Daj taką intencję.
Pomódl się, jeśli chcesz.
Wyśpiewaj mantrę lub pieśni szamańskie i połącz się ze swoją Duszą, która do Ciebie przemówi.
To właśnie z ciała kinezjolodzy sczytują całą wiedzę o ludzkich traumach, szoku czy przeżyciach. Testem kinezjologicznym są w stanie sprawdzić różne zdarzenia z dokładnością co do miesiąca, czasem tygodnia! To żadne czary-mary. To technika dostępna dla każdego.
Jedyne, czego w niej potrzebujesz to uczciwości wobec samego/samej siebie, by nie przekłamywać faktów myśleniem życzeniowym (!) oraz otwartości umysłu na to, co przyjdzie.
A także zaufania do siebie i do procesu.
I trochę pokory, która pozwoli uznać Ci wszelką nieprzypadkowość.
Bo jednak z jakiegoś powodu przyszło Ci się narodzić w takiej rodzinie, a nie w innej.
Nawet zakładając, że 'nie wiesz nic’ (co już wiesz, że jest przecież nieprawdą), wiesz że Twój ród tak dla Ciebie wybrał, byś nic nie wiedział(a)!
Skąd wiesz, czy to dla Ciebie nie lepiej?
Może właśnie jest Ci coś oszczędzone?
Może owszem, w pakiecie z poczuciem pewnej straty, ale jednak i z zyskiem, którego może jeszcze nie widzisz, ale co gdyby tak właśnie było: że to, że 'nic nie wiesz’ dzieje się DLA CIEBIE, a nie Tobie?
Wiesz tyle, ile masz wiedzieć na ten moment.
Potrafisz to uznać?
Uszanować?
Przyjąć z pokorą?
Bez porównywania się z innymi?
I nadal siebie kochać i umieć ze sobą pracować?
Myślałaś/eś kiedyś o tym, że podczas gdy innych zadaniem jest uwolnić się od piętna ciężkiej choroby, Twoim zadaniem jest nauczyć się ufać sobie bez konkretnej wiedzy o swoim rodzie i mimo to czuć w sobie oparcie?
Na koniec: czy zadałaś/eś sobie pytanie, po co Ci jest ta wiedza?
Czy nie do lepszego samopoczucia i powrotu do zdrowia?
Że nie dla ego ta cała zabawa?…
A klucz do swojego zdrowia masz w sobie.
Postaraj się, to odczuć.
Masz mnóstwo antenek do tego… 😉
Wykorzystaj wszystkie swoje dane, by sobie podpowiadać.
Potrzymaj pamiątkę w ręku – co czujesz?
Spójrz na stare zdjęcie – co w Tobie przywołuje?
Pojedź na cmentarz i pogadaj z przodkami – co do Ciebie mówią?
Uwierz: żadna myśl, która Ci wtedy przyjdzie do głowy, NIE BĘDZIE PRZYPADKOWA! To będzie odpowiedź na pragnienie Twojego serca. Dar, który Cię dalej poprowadzi w życiu.
Ufasz?
A jeśli jednak dalej nic nie czujesz i nie jest to dzień, w którym masz pełne zaufanie do siebie i do procesu – I TO TEŻ JEST OK – to pamiętaj, że nie jesteś sam(a) na tym świecie i są różne metody opanowane przez ludzi w celu pomocy takim osobom, jak Ty.
Zawsze możesz się udać do nich po pomoc i zdobyć cenne dla siebie informacje.
Możesz skorzystać z testów kinezjologicznych u terapeutów kinezjologów, odczytów radiestezyjnych u radiestety czy psychotronika, wizji jasnowidza czy przekazu z chanellingu, technik regressingu lub z rebirthingu, o rytuałach szamańskich czy wróżbach nie wspominając, bo może nie wszystko jest dla wszystkich i dla każdego.
Miej jednak w sobie większe poczucie, że możesz wiedzieć, niż że nie możesz.
Problemem ludzi, którzy 'nic nie pamiętają i nic nie wiedzą’ jest najczęściej brak zaufania do życia.
A co jeśli to właśnie po to 'nic nie wiesz’?
By teraz nauczyć się tego zaufania?…
Z Miłością i Światłem ❤
Magda Wdowiak