GDY CZUJESZ…ŻE NIC NIE CZUJESZ

Spotykam się czasem w swojej pracy z taką ludzką przykrością, kiedy Klienci skarżą się, że nic nie czują, kiedy starają się coś uwolnić… że silą się i silą, żeby coś poczuć, ale to nie działa – nie czują bardziej nic a nic. Piszą listy uwalniające, medytują, stosują różne techniki uwalniania, ale jak było, tak jest! I martwią się, że może te wszystkie działania nie przyniosą rezultatu, bo… nic nie czuli…
I co wtedy?
Jeśli w tym opisie odnajdujesz swój kłopot lub problem kogoś Ci bliskiego, pragnę Ci teraz powiedzieć od serca kilka słów z własnego doświadczenia:
NAJBARDZIEJ LICZY SIĘ TWOJE ZAANGAŻOWANIE W SPRAWĘ! ❤
I to jest najważniejsze!
Intencja ma czasem większe znaczenie niż samo działanie.
Twoja energia płynie w ślad za intencją, zatem to Ty decydujesz, co zasilasz:
to, że nic nie czujesz?
Czy to, że jest aktem Twojej wolnej woli uwolnić to czy tamto…?
Czemu dajesz swoją uwagę?
Oto przed Tobą ogromna szansa, by od teraz zmienić kierunek myślenia i przesunąć je na nowe tory.
Uznaj:
SAM FAKT, ŻE ŚWIADOMIE I DOBROWOLNIE PODCHODZĘ DO TEMATU PRACY ZE SOBĄ I WYRAŻAM SZCZERĄ CHĘĆ UWOLNIENIA … – tu wpisz, co chcesz uwolnić (emocję, program, myśli, przekonania…) – JUŻ MA ZNACZENIE SAMO W SOBIE.
Nawet jeśli nie czujesz niczego wyjątkowego w tej sprawie.
[przeczytaj to jeszcze raz]
Zdarza się tak – częściej niż myślimy – że człowiek nie będzie odczuwać żadnych szczególnych uczuć, zwłaszcza wtedy, gdy ma jakąś traumę, Zespół Stresu Pourazowego (PTSD), zaburzenia pracy układu nerwowego, infekcje, choroby psychiczne lub inne tzw. zaburzenia body-mind (ciało-umysł), żeby wymienić tylko kilka z wielu powodów.
Nie musisz teraz znajdować u siebie żadnej z tych przyczyn, wystarczy, że będziesz wiedzieć, że tak jest.
Być może powód, dla którego Twój mózg automatyczny chroni Cię przed dostępem do pewnych emocji czy uczuć jest jeszcze inny…
Nie trzeba go nawet znać, by po prostu uszanować i przyjąć, że na chwilę obecną tak jest, że nic nie czujesz.
Czy umiesz to po prostu zaakceptować?
LUDZIE MAJĄ NATURALNĄ TENDENCJĘ DO PORÓWNAŃ, CO SAMO W SOBIE W PRZYRODZIE JEST BARDZO CENNĄ ZDOLNOŚCIĄ ADAPTACYJNĄ, JEDNAK W ŚWIECIE CYWILIZOWANYM NIE ZAWSZE JEST ODPOWIEDNIO WYKORZYSTYWANE. CZŁOWIEK ZINTELEKTUALIZOWAŁ PEWNE NATURALNE PROCESY DO TAKIEGO STOPNIA, ŻE Z REGUŁY NIE CZYNI JUŻ TEGO WYSIŁKU, BY COFNĄĆ SIĘ O KROK WSTECZ I SPRAWDZIĆ, CZY W DANEJ SYTUACJI PORÓWNYWANIE MA BIOLOGICZNY SENS, CZY TEŻ NIE.
A PORÓWNYWANIE SWOICH UCZUĆ DO UCZUĆ KOLEŻANKI CZY KOLEGI JEST W NATURZE MOCNO NIEUZASADNIONE.
Gdy słyszę czy czytam od swoich ukochanych Klientów, że paląc listy uwalniające nic nie czuli… że rozmawiając z ojcem o historii rodowej nic nie czuli… czy z matką o nienarodzonych dzieciach – podobnie… to zawsze powtarzam jeden apel:
TAK TEŻ JEST OK, JEDNAK POD WARUNKIEM, ŻE NIE ZANIŻASZ WARTOŚCI TYCH WYSIŁKÓW!
Nie deprecjonuj siebie!
Zobacz, starasz się!
Piszesz te listy, jeździsz na groby rodzinne, ryzykujesz życiem, zadając niewygodne pytania matce, babce i prababce! I teraz przekreślisz wartość tego wszystkiego wyłącznie z tego jednego powodu, że nic nie czujesz?
To nie szkodzi, że sąsiadka, paląc swój list uwalniający na balkonie czuła wszystko tak, że całe osiedle to słyszało!
Ty nie musisz przeżywać swojego życia tak, jak ktoś inny.
Nie porównuj się.
PORÓWNYWANIE SIĘ DO INNYCH ZAWSZE STANOWI ŹRÓDŁO CIERPIENIA.
Uznaj, że liczy się intencja.
Skup się na swojej otwartości na proces, na progresie, który czynisz, na kolejnych działaniach.
I zawierz, że przyjdzie zamierzony efekt.
Zrób swoje z najlepszą, najczystszą intencją i… zostaw.
Idź dalej.
Rób następne.
Tamto już zostało objęte Twoją uwagą, prawda?
A JEŚLI CZUJESZ, ŻE GDZIEŚ TAM POD SPODEM TE EMOCJE PŁYNĄ, TYLKO TRUDNIEJ SIĘ DO NICH DOSTAĆ, A PRAGNIESZ SIĘ Z TYM ZMIERZYĆ, DAJ TAKĄ INTENCJĘ, BY DOSTĘP DO NICH POJAWIŁ SIĘ W NAJLEPSZYM DLA CIEBIE MOMENCIE GOTOWOŚCI ICH PRZYJĘCIA.
Mózg automatyczny odbiera nam dostęp do emocji w chwili, gdy nie jesteśmy gotowi do ich odczuwania – z różnych możliwych powodów – gdy nie mamy zasobów do tego, by się nimi odpowiednio zająć. Wtedy upycha te emocje gdzieś w głąb tkanek, podskórnie; psycholog nam powie, że następuje mechanizm wyparcia… Jednak ważna zasada: w przyrodzie nic nie ginie, znajdzie odniesienie i tutaj. To, że nic nie czujemy, nie oznacza, że emocji w nas nie ma. Dlatego zawsze możemy skupić się na intencji, by być gotowym na ich przyjęcie.
A potem zaufać, że tak się stanie.
Oczywiście – na marginesie naszych dzisiejszych rozważań, ale jednak równie ważne – zawsze można skorzystać z różnych technik pracy z ciałem, które wspomogą dostawanie się do zakrytych emocji. Jak najbardziej polecam też i takie sposoby: one są w stanie przyspieszyć bieg spraw i tym samym wesprzeć naszą wolę.
Nic nie stoi na przeszkodzie, by połączyć jedno z drugim… 😉
Twoje zaangażowanie w proces liczy się najbardziej!

Z Miłością i Światłem ❤
Magda Wdowiak