A CO, JEŚLI JAKIŚ ORGAN ZOSTAŁ USUNIĘTY JUŻ DAWNO BEZ ROZWIĄZANIA KONFLIKTU?

Bardzo uzasadnione tytułowe pytanie, z jakim spotkałam się na ostatnim LIVE, pokazało mi człowieka myślącego, który chce uzdrowić siebie w sposób doskonały i zainspirowało mnie do tego, by pospieszyć z szerszą odpowiedzią niż tylko w komentarzu pod postem!
Chodzi bowiem o to, by w swoim procesie pełnego uzdrawiania uwzględnić nie tylko kwestie fizyczne ale i emocjonalne oraz duchowe. Usunięcie organu na poziomie materii nie oznacza wyeliminowanie problemu, który spowodował jego dysfunkcję. Mądry ten, kto to wie!
Dlatego rozumiem powyższe pytanie w ten sposób: co zrobić po latach, gdy czasu już nie cofniemy, a nadal nie mamy pewności, że konflikt w nas nie pracuje w sposób aktywny…
ODPOWIEDŹ BRZMI: ROZWAŻYĆ PRZYCZYNY TAMTEGO KONFLIKTU DOKŁADNIE W TEN SAM SPOSÓB, JAK GDYBY BYŁ TO KONFLIKT OBECNY.
Zasada: „co się stało, to się już nie odstanie”, niestety obowiązuje, ale nie znaczy to, że nie możemy nic zrobić dla poprawienia naszego zdrowia nawet po wielu latach.
I pierwsze, co proponuję w takiej sytuacji, to określić dokładną lub możliwie przybliżoną datę operacji czy zabiegu oraz koniecznie upewnić się, że wiemy, co konkretnie zostało wtedy z organizmu usunięte.
Mówię o tym dlatego, że spotykam się czasem z takimi ogólnymi określeniami typu: 'wycięto mi jajniki’ czy 'usunięto jakiś guz z płuca’, a po czasie okazuje się, że np. wraz z jajnikami usunięte były jajowody, macica, sieć mniejsza i węzły chłonne, a wraz z guzem z płuca dodatkowo ściągana była woda z opłucnej…
DLA ODPOWIEDNIEJ PRACY W BT POTRZEBNE JEST DOPRECYZOWANIE KONFLIKTU I SPRAWDZENIE, JAK DALEKO ZOSTAŁ ON POSUNIĘTY NA TAMTEN MOMENT.
To jest kluczowe dla ogólnego zrozumienia samej naszej metody (BT), jak i w ogóle działania chorobotwórczego organizmu.
Co innego, gdy choroba była dopiero w stadium wstępnego rozwoju, a co innego, gdy była już mocno zaawansowana. Choroba mocno zaawansowana w tym przypadku najczęściej oznacza, że po jakimś czasie będą obserwowane postępujące kolejne zmiany w innych tkankach (skoro te dedykowane określonemu konfliktowi zostały wycięte i nie ma już na czym obrazować konfliktu a nie nastąpiło ozdrowieńcze uświadomienie!). Stąd po mastektomii jednej piersi u kobiet często obserwujemy 'wznowę’ w drugiej, a po wycięciu jednego kawałka jelita – zmiany nowotworowe w następnym odcinku…
Zatem dla dobra sprawy, ustalmy najściślej jak to możliwe, czego już nie ma, a co nam jeszcze zostało 😉
Określenie terminu zabiegu zaś pozwoli nam na dokładniejszą pracę z linią czasu, co ma wielkie znaczenie w pracy z biologicznymi cyklami komórkowymi (kto przeszedł mój Kurs Biologia Świadomości, ten wie, o czym mowa, a kto jeszcze nie, będzie miał okazję w niedługim czasie 😉 )
Kiedy obie te istotne kwestie są już przez nas namierzone, wtedy możemy przejść do kolejnego ważnego etapu pracy, a mianowicie znalezienie pierwotnej przyczyny tamtego starego konfliktu, który spowodował takie a nie inne zmiany w naszym ciele, a w konsekwencji aż konieczność (na tamten moment) interwencji chirurgicznej.
To jest chwila, w której pochylamy się nad znalezieniem tzw. biologicznego niezmiennika dokładnie określonej choroby.
I teraz: jeśli sprawa dotyczyła powiedzmy wyłącznie jajników, to sami rozumiemy, że wystarczy odszukać konflikt choroby jajników. Ale jeśli wraz z jajnikami 'poszły’ też macica czy węzły chłonne, to to obliguje nas do wzięcia tych faktów pod uwagę i odszukania biologicznych niezmienników również dla chorób macicy i węzłów chłonnych.
Podobnie z guzem płuca, przy którym albo interesujemy się jeszcze dodatkowo wodą w opłucnej albo niekoniecznie…
Wierzę, że logika tego rozumowania sprawia, że wszystko jak dotąd jest jasne jak słońce 🙂
Idziemy zatem dalej:
Odnalezienie informacji na temat wszelkich przyczyn swojej choroby (w tym operacji) stanie się teraz przyczynkiem do rozważań na temat OKOLICZNOŚCI, W KTÓRYCH ZAISTNIAŁ DANY KONFLIKT.
I to jest najważniejszy punkt całej pracy: dotarcie do emocjonalnej przyczyny choroby!
Założenie naszej pracy polega bowiem na tym, by dotrzeć do starej praprzyczyny swojej choroby nie tylko na poziomie samych faktów, ale i uczuć z nimi związanych.
Skalpel może uciąć uszy,
ale duszy nie ruszy…
ZROZUMIENIE, JAKIE OKOLICZNOŚCI WPŁYNĘŁY NA ROZWÓJ CHOROBY (A W KONSEKWENCJI NA JAKIEŚ CHIRURGICZNE ZABIEGI) JEST KLUCZOWE DLA STWORZENIA MOŻLIWOŚCI POZNANIA EMOCJI, JAKIE TOWARZYSZYŁY NAM W CHWILI POWSTAWANIA KONFLIKTU.
I to właśnie o to POCZUCIE TAMTYCH STARYCH EMOCJI chodzi nam najbardziej w procesie dociekania do przyczyn starych chorób. O dostanie się do dawnych uczuć. O odblokowanie ich przepływu i uświadomienie sobie, a często przeżycie na nowo tego przeszłego bólu czy cierpienia.
Możliwość odczucia tych zadawnionych emocji jest nieoceniona w procesie zdrowienia, albowiem daje szansę na uruchomienie zastałej energii w naszym organizmie i oczyszczenie się z niej do samego końca. Cokolwiek było jeszcze przechowywane gdzieś głęboko w pamięci komórkowej, zmieniając negatywnie nasz zapis w DNA, ma teraz okazję ujrzeć światło dzienne i przepisać nasze DNA na nowe kody!
Dlatego błogosławieni ci, którzy poszukują niewidzialnego w ślad za wyciętym! 😉
Wielka jest Wasza nagroda!
Zdrowie ❤
I kolejne pytanie: czy to oznacza, że powinno się teraz przegrzebać całą swoją historię wstecz i robić uwalniające procesy dla wszystkich, ale to wszystkich kontuzji, zabiegów medycznych czy chorób?
Nie.
Nie popadajmy w przesadę, bo taką postawą możemy sprawić, że przestaniemy żyć w tu i w teraz, a zakopiemy się w przeszłości po kokardę!
Robimy taki proces wstecz wyłącznie wtedy, gdy czujemy, że nas do tego woła; gdy w danej chwili pamięć o własnej historii medycznej nie daje nam spokoju; gdy przeszłość nas wezwie w jakiejś określonej sytuacji, np. przypominając o sobie znienacka w jakiejś rodzinnej rozmowie, w akcie segregacji starych dokumentów czy w innych okolicznościach przyrody.
GŁUPCEM TEN, KTO ZAUWAŻY TEMAT, A GO ZIGNORUJE, BO JEŚLI TEMAT CHCIAŁ BYĆ ZAUWAŻONY, TO ZNAK, ŻE BYŁA GOTOWOŚĆ WŁAŚCICIELA TEMATU DO TAKIEJ PRACY, A TEGO SIĘ NIE IGNORUJE 😉
No ale czy po tylu latach to ma jeszcze jakieś znaczenie? – spytacie.
Otóż tak, ma.
A na pewno: MOŻE MIEĆ i samo to w sobie jest wystarczającym powodem do tego, by uznać ten proces za ważny i poświęcić mu chwilę uwagi w swoim życiu.
POPATRZENIE NA SIEBIE Z PRZESZŁOŚCI Z MIŁOŚCIĄ I UWAŻNOŚCIĄ JEST WIELKIM UKŁONEM W SWOJĄ STRONĘ I RZUCA SNOP ŚWIATŁA TAM, GDZIE CHWILOWO PANOWAŁA CIEMNOŚĆ.
Jeśli w którymś momencie swojej historii widzimy, że ciało mocno chorowało, to pamiętajmy, że równolegle z tym procesem (a nawet ciut wcześniej) brakowało nam tam nie tylko świadomości, ale i miłości własnej.
Historii nie zmienimy, ale ukochać siebie z tamtego okresu możemy zawsze i wszędzie.
Robimy to właśnie między innymi, dając sobie maksimum uwagi dla swoich spraw.
I jeśli ktokolwiek zadaje sobie tytułowe pytanie, niech wie, że jego podświadomość prosi go właśnie o nic innego, jak właśnie o tą uwagę z miłością.
Są tacy, którzy takiego pytania nigdy sobie nie zadadzą…
Wielka szkoda.
Tym bardziej zaopiekujmy się sobą wtedy, gdy takie pytanie się pojawiło: ono świadczy o wzroście naszej samoświadomości.
Nigdy, ale to przenigdy nie zignorowałabym takiej myśli u siebie i też z tego poziomu postanowiłam napisać dla Was dzisiaj ten tekst.
Z Miłością i Światłem ❤
Magda Wdowiak