Twój koszyk jest obecnie pusty!
To jedna z moich umiłowanych metod pracy z ludzkimi emocjami. Nie dość, że prosta i skuteczna zarazem, to jeszcze bardzo wdzięczna. Swoją skrzyneczkę z esencjami kwiatowymi wożę ze sobą niemal w każde miejsce pracy. Rozkładam te szklane buteleczki, odmierzam kropelki i czuję, że mam namiastkę swojego małego laboratorium, którego mi bardzo brakuje odkąd odeszłam z dużych laboratoriów światowej nauki.
Ta metoda wymaga od terapeuty bardzo wiele i niewiele jednocześnie. Wiedzy i empatii. Tą pierwszą można zdobyć. Drugiej nie. To jest prawdziwa terapia otwartego serca, która mi bardzo pięknie uzupełnia twardą wiedzę hamerowską. Czasem patrzę na osobę wnikliwie, obserwuję gesty, słucham jej historii, języka, którym się posługuje, tonacji głosu i wiem, które ekstrakty będą jej służyły najbardziej w pierwszej kolejności. I wtedy czuję wdzięczność za to, że dr Edward Bach odkrył tę terapeutyczną moc otaczających go kwiatów i dał nam narzędzia, by ludziom w tych wszystkich trudniejszych emocjach ulżyć. W dodatku zrobił to w czasach, kiedy nawet nie myto rąk przed jedzeniem… Mój podziw dla Niego jako Jego kontynuatorki wciąż nie maleje.